niedziela, 18 września 2016

Wizyta w Budapeszcie cz.1

Od czego zacząć? Hmm może od podróży - jeśli chcecie zaoszczędzić czas i pieniądze, to warto skorzystać z połączeń lotniczych. Podróż potrwa godzinę. Ja wybrałam Wizzair ze względu na wylot z Chopina, a nie Modlina. Bilety z kartą członkowską wyniosą Was o wiele mniej, istnieje możliwość, aby ustrzelić tańszą wersję, ale pod warunkiem, że zakupicie dodatkowy bilet osobie, która użyczy Wam karty (ale o tym kiedy indziej).
Jeśli zamierzacie poruszać się po Budapeszcie komunikacją miejską, to od razu na lotnisku kupcie pakiet 10 biletów jednorazowych za 3 000 forintów - zaoszczędzicie. Aby wydostać się z lotniska należy skorzystać z autobusu 200E i potem przesiąść się w trzecią linię metra. I tu dobra rada: kasujcie bilety, nawet jeśli przy wejściu ich nie sprawdzą, to wierzcie, że przy wyjściu będą kontrolerzy (zauważyliśmy ich w ostatniej chwili, więc jedynym rozwiązaniem było pojechać stację dalej i wrócić ze skasowanymi biletami).
Pierwszą atrakcją w planie było kąpielisko termalne Széchenyi gyógyfürdő.
Całodzienny bilet dla osoby dorosłej bez udostępniania ręczników kosztuje 4 700 forintów, Na terenie kąpieliska znajduje się restauracja oraz bary, gdzie kupimy przekąski i napoje, w tym alkohol (za piwo z beczki zapłacimy 790 forintów. Porcje są małe, więc może warto pomyśleć o swoich przekąskach.
Po przejściu przez bramki dostajemy się do przebieralni, która robi wrażenie. Dalej możemy kierować się do basenów w budynku, saun lub łaźni. Pozwiedzać zdążycie, więc odkryjcie uroki zewnętrznych basenów i upolujcie własny leżak.
Na zewnątrz mamy basen z wodą o temperaturze 27 stopni, środkowy - do pływania tylko w czepkach (z zimną, czyli normalną temperaturą) i trzeci z letnią wodą, gdzie wybijają 'gejzery oraz co pewien czas włączany jest prąd w ślimaku. Ten kompleks korzysta z dwóch najcieplejszych źródeł geotermalnych w stolicy.
Dla mnie baseny otoczone rzeźbami oraz zadbanymi budynkami przywołują uśmiech, Te kilka godzin spędzonych na leniuchowaniu potrafią zrelaksować niejednego. A grupka dziadków grająca w wodzie w szachy? Klasa sama w sobie. 
Nie odwiedziłam wszystkich sal, przyznaje się. Ale przy 34 stopniach stwierdziłam, że może nie warto wchodzić do sauny.Wizyta w tym miejscu późną jesienią albo zimą to dopiero atrakcja.
Co tu dużo opisywać, wystarczy pokazać kilka zdjęć. 


A trafić tu bardzo łatwo, dosłownie pod nosem jest stacja metra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz